12 lipca 2015

,,Początki zawsze są trudne, ale wystarczy tylko chcieć uparcie podążyć do wyznaczonego celu"

Krótki opis mojej osoby

Witam serdecznie na moim blogu. Nazywam się Robert, będę miał przyjemność pisać dla Was, moich czytelników, posty niejako powiązane z moją codziennością. Znajdziecie również wzmianki o moim życiorysie, który jest obdarzony w wiele anegdotek. Moją pasją jest piłka nożna i będę jej w większości poświęcał swoją uwagę tutaj. Do swoich treści będę starał się dołączać wyszukane ciekawostki oraz informacje, które szerzej są znane tylko tak wybitnie poinformowanym postaciom jak pan Stefan Szczepłek. Będę korzystał z jak największej ilości źródeł, aby przybliżyć Wam całą kolebkę futbolu, począwszy od czasów założenia pierwszego klubu piłkarskiego- Sheffield FC, aż po dzień dzisiejszy. Jeśli ktoś uzna, że mam bzika na punkcie piłki, na pewno będzie to trafne spostrzeżenie i się nie pomylicie. Jak to mawiał nasz genialny trener Kazimierz Górski, "jedni rodzą się do wojska, ja urodziłem się dla piłki". Tak właśnie jest też ze mną.

Dyzio marzyciel

Kiedy ponad 10 lat temu nieświadomie otwierałem pudełko z grą FIFA 99, raczej nie mogłem zdawać sobie sprawy na co się pisze. Niewątpliwie tak musiało być... Swój pierwszy mecz obejrzałem około 2002 roku; pamiętam te z udziałem Milanu oraz Interu w edycji 02/03 Ligi Mistrzów, finał Pucharu UEFA Porto- Celtic (tak, z golasem wbiegającym na boisko w dogrywce), a także te z rewelacyjną postawą Wisły Kraków. Taa, pamiętne czasy, gdy nie musieliśmy się bać o awanse w europejskich pucharach do następnych rund. Mogliśmy tylko się cieszyć, że nasz zespół tak świetnie sobie radzi. Natomiast pierwszym większym turniejem, który w całości śledziłem było Euro 2004. Już wtedy zaczynałem łykać wiadomości, kojarzę, że w dobrym tempie mi to szło. Mniej więcej wtedy poznałem Karola, mojego najbliższego przyjaciela po dzień dzisiejszy. Zaczynaliśmy przygodę grając na ulicy wraz z sąsiadami. Zgadnijcie kto do dziś interesuje się futbolem w tak dużym stopniu spośród tamtego otoczenia? Tylko ja i Karol. Zawsze chciałem zostać piłkarzem, ale niestety mając taką krępą sylwetkę, mogłem sobie o tym tylko pomarzyć. Po jakimś czasie narodził się w mojej głowie pomysł, aby zostać dziennikarzem sportowym. Gdy w szkole padała tematyka piłki, na każdym kroku dało się zauważyć, do kogo należy się z danym pytaniem zwrócić. Tak już zostało, zawsze pewnie czułem się w tej dziedzinie. 

Dolcan 2010-2014

Jako bramkarz, patrząc pięć lat wstecz, byłem leszczykiem. Ponoć do tego stopnia, że znając opowieść od jednego z kumpli z klubu, trener powiedział iż nadaje się do reklamy budyniu. Ciekawe, po latach ma się przynajmniej powody do śmiechu i (nie)miłych wspomnień. Gdy przychodziłem w sierpniu 2010 roku ważyłem 105 kg, zaś po trzech latach już tylko 80. Można? Można. Sporo wysiłku mnie to kosztowało, setki litrów potu wylanych na treningach, ale boisko to mój drugi dom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz