29 listopada 2017

Losowanie grup Mistrzostw Świata 2018


Serdecznie witam moich czytelników. Wielkimi krokami zbliża się losowanie grup MŚ. Odbędzie się ono już w ten piątek! Otwieranie kulek z karteczkami, na których znajdą się nazwy reprezentacji narodowych nastąpi w Moskwie. Natomiast wczoraj, 28 listopada zaprezentowano iście mistrzowski plakat. Znajduje się na nim osoba byłego wybitnego bramkarza, Lwa Jaszyna (jedyny golkiper, który zdobył Złotą Piłkę).

Polska będzie jedną z ośmiu reprezentacji losowanych z pierwszego koszyka. Taki zaszczyt spotkał gospodarza mundialu, czyli Rosję oraz kraje, które zajmują najwyższe miejsca w październikowym notowaniu rankingu FIFA. Dla nas oznacza to duże prawdopodobieństwo uniknięcia tzw. grupy śmierci. Warto dodać, że wprowadzono pewne ograniczenia. W jednej grupie mogą znaleźć się maksymalnie dwie europejskie federacje. W przypadku innych stref jest to niemożliwe, nie można zestawić zespołów z tego samego kontynentu. Wykluczona jest więc grupa - Polska, Meksyk, Kostaryka, Serbia oraz Brazylia, Kolumbia, Dania, Nigeria. 
Sądzę, że wypadnie następująco: Polska, Szwajcaria, Egipt, Australia. Chciałbym żebyśmy trafili na Meksyk, Tunezję oraz Arabię Saudyjską, ale szansa na to jest znikoma. Przecież nie wszystkie zachcianki spełniają się ot tak. 

Mistrzostwa świata w Rosji 2018 - podział na koszyki przed losowaniem fazy grupowej:
Koszyk 1: Rosja (65 miejsce w październikowym rankingu FIFA), Niemcy (1), Brazylia (2), Portugalia (3), Argentyna (4), Belgia (5), POLSKA (6), Francja (7)
Koszyk 2: Hiszpania (8), Peru (10), Szwajcaria (11), Anglia (12), Kolumbia (13), Meksyk (16), Urugwaj (17), Chorwacja (18)
Koszyk 3: Dania (19), Islandia (21), Kostaryka (22), Szwecja (25), Tunezja (28), Egipt (30), Senegal (32), Iran (34)
Koszyk 4: Serbia (38), Nigeria (41), Australia (43), Japonia (44), Maroko (48), Panama (49), Korea Południowa (62), Arabia Saudyjska (63)

Gołym okiem możemy zauważyć różnicę poziomów między pierwszym, a czwartym koszykiem. Oczywiście nie wolno nikogo skreślać. Futbol lubi płatać figle! 
Jakie są Wasze typy? Z kim chcielibyście aby zagrali Polacy, a może kogo wolelibyście uniknąć? Koniecznie napiszcie w komentarzach. Czy ktoś z Was okaże się być jasnowidzem?

12 listopada 2017

,,Gasnący blask Tomasa Rosickiego"


Niegdyś wirtuoz i technik. Co obecnie dzieje się z wybitnym czeskim pomocnikiem? Ogromny talent sprzed lat, który ze Sparty Praga przeszedł do Borussii Dortmund, a stamtąd do Arsenalu Londyn. Jednakże jego rozwój zahamowały kontuzje. Przyjrzałem się bliżej przypadkowi Tomasa Rosickiego.

Rosicky urodził się 4 października 1980 roku w Pradze. Karierę piłkarską rozpoczął w 1986 roku w juniorskim zespole ČKD Kompresory Praga. Po dwóch latach dołączył do szkółki piłkarskiej Sparty Praga, gdzie w 1998 roku został włączony do pierwszej drużyny. Kariera nastolatka nabrała rozpędu rok później, kiedy został uhonorowany tytułem najbardziej utalentowanego piłkarza w swojej ojczyźnie. W kadrze narodowej zadebiutował 23 marca 2000 roku w meczu z Irlandią. Od tego momentu skauci czołowych klubów europejskich zaczęli bacznie przyglądać się poczynaniom młodego pomocnika. Walkę o Tomasa ostatecznie wygrała Borussia. Klub z Dortmundu zapłacił za diament około piętnastu milionów euro. Był to kapitalny interes, zważywszy na to, że ofensywny gracz przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Niemiec, a także w dotarciu do finału Pucharu UEFA, w którym BVB uległa Feyenoordowi Rotterdam. Kolejne sezony to spadek w dół, zarówno dla Rosickiego jak i całej ekipy. Pod względem sportowym jak i finansowym zaczęło brakować korzystnych wyników. Mały Mozart zapragnął skosztować gry w Champions League.
W końcu nastąpił kolejny transfer Czecha. Za dziesięć milionów euro zasilił szeregi Arsenalu Londyn. Promocyjna cena wzięła się z długów BVB. Żeby częściowo uregulować je, klub sprzedawał niektórych cenionych zawodników. Jego dorobek w Niemczech zamknął się w 149 ligowych występach i dziewiętnastu bramkach. W Anglii najlepszy miał oczywiście pierwszy sezon, kiedy zanotował trzy gole w dwudziestu sześciu meczach ligowych. Wszystko to zostało zwieńczone trzecim tytułem Piłkarza Roku w Czechach.
Niestety następne sezony nie były już tak udane. Spory wpływ na ten zbieg okoliczności miała kontuzja odniesiona w styczniu 2008 roku. Podczas spotkania z Newcastle nabawił się urazu, który wyeliminował go z gry do końca kampanii, a komplikacje przeciągały się. Jak wyliczono w 'Daily Mail', Czech do początku 2016 roku miał pięćdziesiąt trzy różne kontuzje, z czego w większości mięśniowe. Grając w Arsenalu doznał ich aż trzydzieści dziewięć! Bardziej podatnym piłkarzem od Rosickiego w zespole Arsene'a Wengera był tylko Abou Diaby - ponad czterdzieści urazów. Francuski menadżer mimo to wierzył w swojego geniusza środka pola. Okresy kiedy był zdolny do boiskowych popisów, stawały się coraz krótsze. Jednak mimo to sympatia widzów z Emirates Stadium nie słabła. Piłkarsko świetny, w szatni prawdziwy lider, a poza nią cieszący się dużym szacunkiem i sympatią. A przy tym wszystkim zwykły chłopak, którego pasją i drugą wielką miłością po piłce, była gra na gitarze.

Podsumowując - zaledwie dwa mistrzostwa w Czechach, tytuł w Niemczech oraz dwa Puchary Anglii to stosunkowo mało jak na zawodnika o takich umiejętnościach i klasie. Także na arenie międzynarodowej, reprezentacji narodowej dyrygowanej przez Rosickiego zabrakło sukcesów. Wystąpił on wprawdzie na Mistrzostwach Świata oraz trzykrotnie na Mistrzostwach Europy, jednak kadra Czechów przeważnie zawodziła swoich fanów.
Ostatnie miesiące piłkarskiej kariery Mały Mozart postanowił spędzić tam, gdzie wszystko się zaczęło, czyli w Sparcie Praga. Niedawno świętował swoje trzydzieste siódme urodziny. Nie ma co się łudzić, jego kariera dobiega końca. I więcej niepowtarzalnych dźwięków spod jego batuty już raczej nie wyjdzie.


05 października 2017

Kluczowa faza eliminacji MŚ

Już dziś rozegramy dziewiątą z dziesięciu potyczek, które prowadzą do przyszłorocznych Mistrzostw Świata. Erywań to trudny teren, na którym ciężko wywalczyć trzy oczka. Ponadto nasze wrześniowe występy pozostawiły lekki niedosyt. W grze obronnej było sporo do poprawy, kreator gry (Zieliński) zawiódł, a oprócz Lewandowskiego brakowało nam napastnika w gazie (czyt. bardzo dobrej formie). Czy te problemy zniknęły?
Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Cieszy powrót do rytmu meczowego naszego jedynego def-poma z prawdziwego zdarzenia, czyli Krychowiaka. Z kolei lewa obrona tradycyjnie kuleje. Tym razem zabraknie kontuzjowanego Jędrzejczyka, a Maciej Rybus dopiero dochodzi do siebie. Jednakże sądzę, że Adam Nawałka weźmie go pod uwagę przy ustalaniu wyjściowej jedenastki, a będzie ona wyglądała następująco: Fabiański- Piszczek, Glik, Pazdan, Rybus- Krychowiak, Linetty- Błaszczykowski, Zieliński, Grosicki- Lewandowski.
W dzisiejszym spotkaniu Armenia- Polska typuję rezultat 1:1. Nasz obecny bilans w delegacji z Ormianami na kolana nie rzuca. Remis 1:1 za kadencji Jurka Engela oraz 0:1 za Leo Beenhakkera przed dziesięcioma laty. Obstawiam, że awans na przyszłoroczny mundial w Rosji wywalczymy w niedzielę po wygranej 1:0 z Czarnogórą. Ostatnie starcie zadecyduje, która drużyna z grupy E zagwarantuje sobie udział na mundialu w następnym roku. Oby była to Polska!
Grupa E przed dwiema ostatnimi kolejkami:
1. Polska 19 pkt.
2. Czarnogóra 16 pkt.
3. Dania 16 pkt.
4. Rumunia 9 pkt.
5. Armenia 6 pkt.
6. Kazachstan 2 pkt.

5 październik
Armenia- Polska 18:00
Czarnogóra- Dania 20:45
Rumunia- Kazachstan 20:45
8 październik
Polska- Czarnogóra 18:00
Dania- Rumunia 18:00
Kazachstan- Armenia 18:00

27 września 2017

Co nowego?


Witam Drodzy Czytelnicy! Dawno nic dla Was nie pisałem. Zamierzam to nadrobić. Aby się usprawiedliwić napiszę kilka słów w tym temacie. Brak aktywności był związany z życiowymi perturbacjami. Pewien warszawski klub nie zapłacił mi za 10-dniowy obóz sportowy, w związku z czym zmuszony byłem rozwiązać z nim umowę. Zacząłem pracować w innym miejscu, odkładając marzenie o byciu trenerem na bok. Jednak zebrany bagaż doświadczeń niewątpliwie przyda się na przyszłość. Obecnie zamierzam zgromadzić fundusze na kurs, który umożliwi mi posiadanie pierwszej w życiu licencji UEFA. Właśnie do tego dążę, to jest mój cel!

W futbolowym świecie przez minione dwa miesiące działo się wiele: transfery, start europejskich lig, mecze reprezentacyjne, początek rozgrywek Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. Nie sposób o tym wszystkim pisać, zwłaszcza gdy ogranicza to czas. Jednakże szykuję coś ekstra. Planuję wykonać projekt do połowy października. Pomysł autorski, wykonany z ludźmi którzy są blisko mnie. Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie pomyślnie. Trzymajcie kciuki!





















Podczas obozu miałem okazję osobiście poznać Cezarego Kucharskiego. Spokojny człowiek, do tego bardzo w porządku. Liczę na dalsze zawieranie kontaktów z ludźmi ze świata piłki.

P.S. Wypada się odkuć i pokazać niektórym swoją wartość. Dopiero po upływie czasu do niektórych dociera jak wielki błąd popełnili X czas temu.

12 lipca 2017

Letnie okienko transferowe

Znalezione obrazy dla zapytania lukaku
Dzisiejszy artykuł będzie jednocześnie przeglądem rynku transferowego. W zestawieniu umieszczę najciekawszych graczy zakupionych przez europejskie kluby. Ktoś powie, że kwoty za jakie przychodzili piłkarze nie są podane po kolei. Stało się tak dlatego, że uwzględniłem czynnik wartości zawodnika oraz jego 'atrakcyjności' pod kątem wzmocnienia kadry nowej drużyny. Okienko zakończy się ostatniego dnia sierpnia, więc przez pełne dwa miesiące można zakontraktować naprawdę ciekawych zawodników! Oto lista letnich nabytków sporządzona przeze mnie:

1. Romelu Lukaku - 24 lata, (z Evertonu do Manchesteru United), 84,7 mln euro (kwota transakcji)
2. Alexandre Lacazette - 26 lat, (z Olympique Lyon do Arsenalu Londyn), 53 mln euro
3. Bernardo Silva - 22 lata, (z AS Monaco do Manchesteru City), 50 mln euro
4. James Rodríguez - 26 lat, (z Realu Madryt do Bayernu Monachium), wyp. na dwa lata za 10 mln euro z opcją pierwokupu
5. Mohamed Salah - 25 lat, (z AS Romy do Liverpoolu), 42 mln euro
6. Wayne Rooney - 31 lat, (z Manchesteru United do Evertonu), kwoty transakcji nie ujawniono
7. Corentin Tolisso - 22 lata, (z Olympique Lyon do Bayernu Monachium), 41,5 mln euro
8. Ederson - 23 lata, (z Benfiki Lizbona do Manchesteru City), 40 mln euro
9. André Silva -21 lat, (z FC Porto do AC Milan), 38 mln euro
10. Douglas Costa - 26 lat, (z Bayernu Monachium do Juventusu Turyn), wyp. na dwa lata za 12 mln euro z opcją pierwokupu
11. Victor Lindelöf - 22 lata, (z Benfiki Lizbona do Manchesteru United), 35 mln euro
12. Antonio Rüdiger - 24 lata, (z AS Romy do Chelsea Londyn), 35 mln euro
13. Juan Cuadrado i Kingsley Coman - 29 i 21 lat, wykupieni przez Juventus Turyn a także Bayern Monachium za odpowiednio 20 oraz 21 mln euro
14. Theo Hernández - 19 lat, (z Atletico Madryt do Realu Madryt), 30 mln euro
15. Michael Keane i Jordan Pickford - 24 i 23 lata, (z Burnley i z Sunderland AFC do Evertonu), 28,5 mln euro
16. Davy Klaassen - 24 lata, (z Ajaksu Amsterdam do Evertonu), 27 mln euro
17. Mateo Musacchio i Ricardo Rodríguez - 26 i 24 lata, (z Villarreal CF i VFL Wolfsburg do AC Milan), 18 mln euro
18. Youri Tielemans - 20 lat, (z Anderlechtu Bruksela do AS Monaco), 25 mln euro
19. Hakan Calhanoglu - 23 lata, (z Bayeru Leverkusen do AC Milan), 22 mln euro
20. Luis Muriel - 26 lat, (z Sampdorii Genua do Sevilli FC), 20 mln euro
21. Niklas Süle - 21 lat, (z TSG 1899 Hoffenheim do Bayernu Monachium), 20 mln euro
22. Gerard Deulofeu i Mahmoud Dahoud - 23 i 21 lat, (z Evertonu do FC Barcelony oraz z Borussii Mönchengladbach do Borussii Dortmund), 12 mln euro
23. Mehdi Benatia - 30 lat, (z Bayernu Monachium do Juventusu Turyn), 17 mln euro
24. Nathan Aké - 22 lata, (z Chelsea Londyn do AFC Bournemouth), 22,8 mln euro
25. Franck Kessié - 20 lat, (z Atalanty Bergamo do AC Milan), wyp. na dwa lata za 8 mln euro z opcją pierwokupu
26. Andrea Conti - 23 lata, (z Atalanty Bergamo do AC Milan), 25 mln euro
27. Milan Skriniar - 22 lata, (z Sampdorii Genua do Interu Mediolan), 23 mln euro
28. Nikola Maksimović - 25 lat, (z Torino FC do SSC Napoli), 20 mln euro
29. Maximilian Philipp - 23 lata, ( z SC Freiburg do Borussii Dortmund), 20 mln euro
30. Éver Banega - 29 lat, (z Interu Mediolan do Sevilli FC), 9 mln euro
31. Luiz Gustavo - 29 lat, (z  VFL Wolfsburg do Olympique Marsylia), 10 mln euro
32. Rúben Neves - 20 lat, (z FC Porto do Wolverhampton Wanderers FC), 17,9 mln euro
33. Bruma - 22 lata, (z Galatasaray Stambuł do RB Lipsk), 12,5 mln euro
34. Simone Zaza - 26 lat, (z Juventusu Turyn do Valencii CF), 16 mln euro
35. Matthias Ginter - 23 lata, (z Borussii Dortmund do Borussii Mönchengladbach), 17 mln euro
36. Jhon Córdoba - 24 lata, (z FSV Mainz do FC Köln), 17 mln euro
37. Vicente Iborra - 29 lat, (z Sevilli FC do Leicester City), 15 mln euro
38. Nabil Bentaleb - 22 lata, (z Tottenhamu Hotspur do FC Schalke 04), 19 mln euro
39. Terence Kongolo - 23 lata, (z Feyenoordu Rotterdam do AS Monaco), 15 mln euro
40. Sebastián Driussi - 21 lat, (z River Plate do Zenitu Sankt Petersburg), 15 mln euro

W zestawieniu brakuje niedoszłych transferów Patricka Schicka oraz Wojciecha Szczęsnego do Juventusu. Z niecierpliwością oczekujemy na ruch Starej Damy w kwestii wykupienia Polaka z Arsenalu. Na dniach klub mogą zmienić także inni zawodnicy, choćby Kelechi Iheanacho (Manchester City Leicester City). Istnieje także grupa, w której znajduje się wielu dobrych piłkarzy. Płacono za nich sumę między pięć a dziesięć milionów euro (Ignacio Camacho, Serge Gnabry, Will Hughes), jednak nie sposób ich wszystkich wymienić. Dlatego wspomnę tylko jednego z nich, a będzie to Sandro Ramírez. Po udanym dla siebie sezonie w barwach Malagi, zasilił szeregi Evertonu przechodząc za 6 mln euro. 

Jeśli chodzi o polską Ekstraklasę, TOP 10 najciekawszych transferów w naszej lidze to:

1. Jan Bednarek - 21 lat, (z Lecha Poznań do Southampton FC), 6 mln euro
2. Vadis Odjidja-Ofoe - 28 lat, (z Legii Warszawa do Olympiakosu Pireus), 2,5 mln euro
3. Dawid Kownacki - 20 lat, (z Lecha Poznań do Sampdorii Genua), 4 mln euro
4. Vanja Milinković-Savić - 22 lata, (z Lechii Gdańsk do Torino), 4,2 mln euro
5. Krzysztof Mączyński - 30 lat, (z Wisły Kraków do Legii Warszawa), 400 tys. euro
6. Tomasz Kędziora - 23 lata, (z Lecha Poznań do Dynama Kijów), 1,5 mln euro
7. Konstantin Vassiljev - 32 lata, (z Jagiellonii Białystok do Piasta Gliwice), wolny transfer po wygaśnięciu umowy
8. Jaroslav Mihalik - 22 lata, (ze Slavii Praga do Cracovii Kraków), 850 tys. euro
9. Niklas Bärkroth - 25 lat, (z IFK Norrköping do Lecha Poznań), 650 tys. euro
10. Ryota Morioka - 26 lat, (ze Śląska Wrocław do Waasland-Beveren), 275 tys. euro

17 czerwca 2017

Zaskakujący beniaminek Premier League - Huddersfield



Witam! Dobiegła połowa czerwca, która w roku nieparzystym oznacza w świecie piłkarskim jedno - piłkarze rozjeżdżają się na zasłużone urlopy. Miesiąc zaczął się od finału Ligi Mistrzów, w którym Real Madryt pokonał Juventus Turyn 4:1. Następnie poznaliśmy mistrza Polski, którym została Legia Warszawa. Ostatnie dni przebiegły pod dyktando meczów reprezentacyjnych. Rozgrywane były spotkania w grupach eliminacyjnych do Mistrzostw Świata 2018. Polacy pewnie ograli Rumunię w stosunku 3:1, a hat trickiem popisał się Robert Lewandowski. Ostatnie dwie imprezy wieńczące sezon 2016/17 to Młodzieżowe Mistrzostwa Europy do lat 21 oraz Puchar Konfederacji. Niebawem rozpocznie się nowe rozdanie. Ponownie będziemy kibicami polskich klubów w europejskich pucharach. Znów urośnie w nas cicha nadzieja na awans takiego Lecha do fazy grupowej Ligi Europy. Będziemy także śledzić jak faworyci zaczną gromadzić punkty w swoich ligach.

Jednak główny temat jaki przygotowałem na dziś to rozstrzygnięcie w lidze, która jest zapleczem tej wiodącej. Aby zagłębić się jeszcze bardziej, powiem że chodzi o Championship. 

Zespół Huddersfield Town sprawił nie lada sensację. Utarł nosa wyżej notowanemu przeciwnikowi, Reading FC, prowadzonego przez byłego obrońcę Lazio Rzym czy Manchesteru United, Jaapa Stana. Zwyciężyli w rzutach karnych decydujący mecz o wejście do Premier League. Trzy kluczowe spotkania rozegrano na Wembley.
Terierzy utarli też nosa bukmacherom, typujących Huddersfield jako kandydat do spadku z Championship. Ian Holloway, który przed otwarciem rozgrywek był ekspertem telewizji Sky, a w czasie sezonu objął stery Queens Park Rangers, rzekł: 
- Zajmą 23 miejsce i spadną. Nie widzę progresu w tym zespole, a menadżer David Wagner nie ma doświadczenia.
David Wagner urodził się w Niemczech i grał w tamtejszych klubach (Mainz, Schalke czy Darmstadt). Jako, że ojciec pochodził ze Stanów Zjednoczonych, zagrał w ośmiu meczach dorosłej reprezentacji Jankesów. W barwach Schalke odniósł największy sukces w piłkarskiej karierze, sięgając po Puchar UEFA w sezonie 1996-1997. Co ciekawe już po jej zakończeniu rozwijał swój warsztat u rywala zza miedzy, a więc w... Borussii Dortmund. Była to jego pierwsza praca w charakterze szkoleniowca. Rezerwy BVB prowadził w latach 2011-2015, a jego statystyka na kolana nie rzuca. Zespół pod jego wodzą zanotował 34,8% możliwych zwycięstw. 

Następnie Wagner zawitał w Kirklees, utrzymując drużynę w swoim pierwszym sezonie, a w kolejnym awansował do Premier League (został wybrany menadżerem roku). Klub z tego tytułu może zarobić nawet 200 milionów funtów! Pokaźny zastrzyk gotówki gwarantuje telewizja. Oby tylko beniaminek nie musiał podzielić losu Aston Villi, dostając tzw. parachute. Dla przypomnienia jest to parasol ochronny dla spadkowiczów.
Menedżer zbudował atmosferę podczas przedsezonowego zgrupowania w Szwecji. Kadra spędziła tam cztery dni. Obóz przypominał szkołę przetrwania - zawodnikom odebrano telefony komórkowe, sami zdobywali pożywienie oraz spali w namiotach. Przyrządzali posiłki, palili ognisko, a wodę czerpali z jeziora. Zjednoczyli się i zebrali żniwa, po wspaniałym sezonie awansując do ligi mocarzy. I nieważne, że mieli ujemny bilans bramkowy, jak te drużyny, które znalazły się w tabeli poniżej dziesiątego miejsca.

Pomyłka Hollowaya potęguje wyjątkowość powrotu Huddersfield po 45. latach do elity.
Wagner to architekt awansu, a jeszcze przed rokiem jego zadaniem było utrzymanie ekipy na zapleczu Premier League. Sprawdził się, a także zmienił sposób gry zespołu. Pod jego wodzą drużyna chciała posiadać piłkę, budować akcje od tyłu. Ta sztuka udała mu się. Trener również mocno zamieszał w składzie, ściągając aż dziesięciu zawodników, kiedy ledwo otworzyło się okienko transferowe! (1 lipca 2016 roku). Przez cały sezon 2016-17 The Terriers wypadli tylko raz poza czołową szóstkę w tabeli. To mówi wszystko, a przecież budżet płacowy klubu wynosił niespełna 12 miliona funtów, co w warunkach Championship nie jest wynikiem dobrym. Mniej więcej podobną wartością na wydatki poborów piłkarzy dysponował Rotherham United, który spadł z ligi. Zanotował on fatalną kampanię, zwyciężając tylko pięciokrotnie i zdobywając łącznie 23 punkty w 46 meczach. Warto podkreślić, że jest to ulubiony klub Howarda Webba, byłego już sędziego. Rozmowę z nim niespełna miesiąc temu przeprowadził Przemysław Rudzki, redaktor naczelny Przeglądu Sportowego oraz komentator ligi angielskiej w Canal+. Link znajdziecie poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=Vr_FyBQkMgc

Graczami Terierów swojego czasu byli Paweł Abbott (2004-2007) oraz Radosław Majewski przez jeden sezon 2014-15. Ten drugi wspomniał ważną postać, mianowicie prezesa. 
- Prezes Dean Hoyle to człowiek Huddersfield od dzieciaka, a że miał dużo kasy to zainwestował w klub. Płacił na czas. W moich czasach myślę, że średnia tygodniówka wynosiła 5 tysięcy funtów, zespół był wtedy w dole tabeli. W tym sezonie Terierzy grali w piłkę, ktokolwiek by z nim grał, powiedziałby po spotkaniu, że to naprawdę dobra ekipa. Choć przyznaję, że w finale play-off stawiałem na Reading. I to akurat był słaby mecz, taka młócka.
Z kolei napastnik opowiedział o swoich przeżyciach.
- Rok temu byłem w Huddersfield, pojechaliśmy z synem, który urodził się w tym mieście, żeby kupić koszulkę klubową - opowiada Abbott. Andy Booth (legenda klubu, na boisku snajper, a teraz ambasador) dowiedział się o tym, zadzwonił do mnie i serdecznie zaprosił na mecz, gdyż chciałby, abym w przerwie przywitał się z kibicami na stadionie. Na razie do tego nie doszło, ale na pewno się do niego odezwę przy następnej okazji. Fani mnie tam pamiętają. W Huddersfield miałem najlepszy okres w karierze. I jak patrzę wstecz na przygodę z piłką, gdybym mógł coś zmienić, zostałbym tam dłużej.

Wspomniany prezes to lokalny biznesmen. 50-letni Dean Hoyle to założyciel i były właściciel sieci sklepów z prezentami „Card Factory”, który kupił Huddersfield w 2009 roku. Drużyna występowała wtedy w League One, a jej nowy dobrodziej, chcąc wkraść się w łaski kibiców zapowiedział, że kto kupi karnet na cały sezon, to w razie późniejszego awansu do Premier League za całoroczny abonament w ekstraklasie zapłaci tylko 100 funtów. Znalazło się 6000 chętnych, którzy teraz w nagrodę walkę Terierów w elicie obejrzą za półdarmo. Ale właściciel z torbami raczej nie pójdzie, bo na trybunach Galpharm Stadium może zasiąść aż 24 500 osób, a o komplety na meczach jedyny przedstawiciel Yorkshire w Premier League martwić się nie musi.

Miasto znajduje się w Kirklees, dystrykcie metropolitalnym w hrabstwie West Yorkshire. Klub powstał w 1908 roku. Huddersfield Town to pierwszy w historii angielski zespół, który może pochwalić się trzema z rzędu mistrzostwami kraju (lata 1924-1926, dopiero po nim takie same hat-tricki ustrzelili Arsenal, Liverpool i Manchester United). Wprawdzie największe triumfy należały do zespołu prowadzonego przez legendarnego Herberta Chapmana - w latach 30. ubiegłego stulecia, ale także później było nim głośno. Choćby ze względu na pracę w klubie menedżera Billy’ego Shankly’ego, czy rekordowy transfer Dennisa Lawa (w 1960 r. Manchester City zapłacił za szkockiego skrzydłowego 55 tysięcy, czyniąc go najdroższym piłkarzem na Wyspach). The Terriers mają również na koncie Puchar Anglii, zdobyty w 1922 roku.

23 maja 2017

Ciąg dalszy klątwy - Ramsey strzela, znana postać umiera...



Artykuł zacznę od małego wprowadzenia. Zaznaczam, że w żadnym wypadku nie zamierzam obarczać Walijczyka za splot okoliczności i bieg wydarzeń. 
W ostatniej kolejce sezonu Premier League Aaron Ramsey trafił do siatki w spotkaniu z Evertonem, ustalając wynik na 3:1 dla londyńczyków. Ten gol dał powód do myślenia. Odwołując się do historii, zawsze kiedy Ramsey trafia to ktoś bardzo znany umiera...

Wszystko zaczęło się w maju 2011 roku, kiedy wychowanek Cardiff City strzelił bramkę w meczu z Manchesterem United. Niecałe 24 godziny później wszystkie światowe media zaczęły trąbić o śmierci Osamy bin Ladena. O klątwie zaczęto jednak mówić dopiero kilka miesięcy później, gdy Walijczyk strzelał gole Tottenhamowi Hotspur i Olympique Marsylii. Kilka dni później na świecie nie było już Steve'a Jobsa i Muammara Kaddafiego. Na początku 2012 roku Ramsey znów "uderzył". Jego gol w spotkaniu z Sunderlandem miał kolejne, przykre konsekwencje. Jeszcze tego samego dnia legendarna piosenkarka Whitney Houston została znaleziona martwa w łazience hotelu w Los Angeles. 

Klątwa powróciła w listopadzie 2013 roku. Wtedy to Aaron strzelił bramkę swojemu macierzystemu klubowi, czyli Cardiff. Zaraz po tym okazało się, że Pan Bóg zabrał do swego królestwa Paula Walkera, znanego aktora z serii filmów Szybcy i wściekli. W sierpniu 2014 roku- piłkarz trafiał w meczach z Manchesterem City i Evertonem, po czym umierali aktorzy Robin Williams i Richard Attenborough. 9 stycznia 2016 roku w rozgrywkach FA Cup Arsenal wygrał 3-1 z Sunderlandem. Jedną z bramek zdobył zawodnik, który jest bohaterem dzisiejszego artykułu. Nazajutrz zmarł brytyjski piosenkarz i kompozytor, David Bowie. Walijczyk trafił także na Anfield Road w starciu z Liverpoolem, po czym odszedł aktor Alan Rickman. Był on odtwórcą roli profesora Snape'a w filmach o Harrym Potterze.

Tak jak wspomniałem, gwiazdor Euro 2016 we Francji, gdzie był absolutnie czołową postacią swojego zespołu, ,,ukłuł" również ostatnio. Nikogo oprócz fanów Arsenalu zapewne to nie ucieszyło. Dowiadujemy się z różnych źródeł o śmierci wybitnego polskiego kompozytora, piosenkarza, aktora oraz prezentera telewizyjnego w jednym. Chodzi oczywiście o śp. Zbigniewa Wodeckiego. Dziś obiegła nas informacja o odejściu Rogera Moore'a. Aktor znany głównie z roli Jamesa Bonda zmarł w wieku 89 lat po walce z nowotworem.
Przykro patrzeć kiedy zbieg okoliczności bywa tak pechowy. 


Powyż­sze osoby to tylko naj­bar­dziej znane ofiary Ram­seya, ale na tym lista się nie kończy.
14/10/2009 Ram­sey strzela w meczu Lich­ten­stein vs Walia, [*]16/10/2009 umiera Andrés Montes -  hisz­pań­ski dzien­ni­karz sportowy.
14/11/2009 Ram­sey strzela w meczu Walia vs Szko­cja, [*]16/11/2009 umiera Anto­nio de Nigris -      mek­sy­kań­ski piłkarz.
04/08/2012 Ram­sey strzela w meczu Wielka Bry­ta­nia vs Korea, [*]05/08/2012 umiera Chavela  Vargas - kosta­ry­kań­ska piosenkarka.
22/03/2013 Ram­sey strzela w meczu Szko­cja vs Walia, [*]22/03/2013 umiera Bebo Val­dés - kubański  pia­ni­sta i Ray Wil­liams ame­ry­kań­ski koszy­karz, grający w NBA w latach 1977–1987.
14/05/2013 Ram­sey strzela w meczu Arse­nal vs Wigan, [*]17/05/2013 umiera Jorge Rafael  Videla - argen­tyń­ski pre­zy­dent z lat 1976 - 1981.
18/09/2013 Ram­sey strzela w meczu Olym­pi­que Mar­sy­lia vs Arse­nal, [*]18/09/2013 umiera  Ken         Nor­ton ame­ry­kań­ski bok­ser, mistrz świata wagi cięż­kiej w latach 1977 - 1978.
20/04/2014 Ram­sey strzela w meczu Hull City vs Arse­nal, [*]20/04/2014 umiera Rubin “Hura­gan”  Car­ter - ame­ry­kań­ski bok­ser wagi śred­niej, oskar­żony o potrójne mor­der­stwo i ska­zany na karę doży­wo­cia pod­czas kon­tro­wer­syj­nego pro­cesu w 1967 roku. Docze­kał się filmu, w któ­rym został zagrany przez Den­zela Washingtona.
11/05/2014 Ram­sey strzela w meczu Nor­wich vs Arse­nal, [*]12/05/2014 umiera Hans Rudolf  Giger - szwaj­car­ski malarz, naj­bar­dziej znany ze stwo­rze­nia postaci kse­no­morfa do filmu “Obcy -ósmy pasa­żer Nostromo”.

25 kwietnia 2017

Liga Mistrzów - rewanże meczów ćwierćfinałowych


We wtorkowy wieczór osiemnastego dnia kwietnia odbyły się spotkania rewanżowe rozgrywek Champions League. Powody do zadowolenia mają drużyny z Madrytu. Pierwsza z nich, a więc Atletico, jechało do Anglii z nadzieją na obronienie zaliczki 1:0 z Vicente Calderon. Sztuka ta się powiodła, gdyż na trafienie Saula Nigueza odpowiedział jedynie Jamie Vardy. Taki wynik zarówno satysfakcjonował jak i premiował hiszpański zespół. Dwumecz zakończył się rezultatem 1:2 patrząc z perspektywy Lisów, które z podniesioną głową żegnają się z Ligą Mistrzów.
Druga ekipa ze stolicy Hiszpanii czyli Real, tym razem podejmował u siebie Bayern. Uważam, że ten mecz dostarczył najwięcej mieszanych uczuć w bieżącej edycji. Kardynalne błędy sędziego, niezrozumiałe decyzje oraz huśtawka nastrojów. Dramaturgia stała na najwyższym poziomie. 

Po pierwszym meczu bliżej półfinału Ligi Mistrzów byli piłkarze Realu. Ekipa z Madrytu pokonała w Monachium Bayern 2:1. Wynik tamtego spotkania otworzył Arturo Vidal, który mógł powiększyć przewagę gospodarzy, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Po przerwie Cristiano Ronaldo dwukrotnie pokonał Manuela Neuera, dając Królewskim zwycięstwo na trudnym terenie i zaliczkę przed rewanżem na Estadio Santiago Bernabeu.
Pierwsze minuty przebiegały pod dyktando gości. Bawarczycy stworzyli stuprocentową sytuację, jednak strzał Arjena Robbena zablokował Marcelo. Gospodarze opierali swoją grę na szybkich kontratakach. Piłkarze Realu przetrzymali początkowy szturm i sami zaczęli zagrażać niemieckiemu golkiperowi. Brakowało jednak skuteczności, a w kilku sytuacjach Monachijczykom dopisało szczęście. Choćby w 28. minucie, gdy Neuer wybił piłkę po strzale Dani Carvajala, a dobitkę zablokowali obrońcy. Do przerwy nie brakowało dobrej gry, momentami akcje przenosiły się z jednego na drugie pole karne, zabrakło jednak goli. Dodam tylko, że do tego fragmentu meczu wszystko toczyło się sprawiedliwie.
Druga część starcia rozpoczęła się pomyślnie dla Bayernu. Ponownie uderzenie holenderskiego skrzydłowego nie znalazło drogi do siatki, bo piłkę z linii bramkowej wybił Marcelo.W 52. minucie Casemiro sfaulował w polu karnym Robbena, a Lewandowski skutecznie egzekwował jedenastkę. Goście przeważali, ale to Królewscy strzelili wyrównującego gola. W 76. minucie Cristiano Ronaldo pokonał Neuera strzałem głową, po dograniu Casemiro. Niemiec był przy tym strzale bezradny. Chwilę później Sergio Ramos, naciskany przez kapitana reprezentacji Polski, skierował piłkę do własnej bramki. Real przegrywał 1:2, a więc Bawarczycy odrobili straty z pierwszego spotkania. Natomiast po kilku minutach, arbiter niesłusznie wyrzucił z boiska Arturo Vidala. Następstwem tego była zmiana Lewandowskiego na Joshuę Kimmicha. Myślę, że o dogrywce nie warto nic mówić. Cristiano Ronaldo zdobył dwa gole, które nie powinny zostać uznane. Portugalczyk znajdował się na pozycji spalonej w momencie zagrania piłki od partnerów z zespołu. Sędzia Viktor Kassai znalazł się na cenzurowanym po końcowym gwizdku, co zresztą nie może dziwić. Kto wie jakby potoczyły się losy tej rywalizacji gdyby więcej szczęścia dopisywało Bayernowi. 

Kolejnego dnia, a więc w środę, do boju przystąpiła trzecia hiszpańska drużyna. W szranki z Juventusem stanęła FC Barcelona. Zaliczka Włochów z pierwszego starcia okazała się być wystarczająca. Barca w dwumeczu nie zdołała pokonać Gianluigiego Buffona, który ma szansę na swój pierwszy triumf w Champions League. W decydujących spotkaniach przegrał dotychczas z Milanem (w 2003 r.) oraz z Barceloną (w 2015 roku). Mecz przebiegał w stosunkowo spokojnej atmosferze, co może trochę dziwić. Jedyny moment, po którym się zagotowało to upadek na twarz Leo Messiego i zamierzony faul Neymara na żółty kartonik. Podsumowując, awans Juve dało pewne zwycięstwo 3:0 u siebie. 

W równolegle toczącym się spotkaniu, Monako podejmowało Borussię Dortmund. Tym razem 
rozpoczęło się ono z pięciominutowym poślizgiem. Powodem było 15-minutowe opóźnienie odjazdu autokaru z zespołem BVB spod hotelu. Mieliśmy więc powtórkę z rozrywki i peturbacje zbliżone do tych sprzed tygodnia. Wówczas ładunki wybuchowe eksplodowały w pobliżu autokaru niemieckiej drużyny, zmierzającej na swój stadion. Ranny został Hiszpan Marc Bartra, a spotkanie zostało przełożone na następny dzień. To wydarzenie pozostanie na długo w pamięci kibiców.

Jeśli chodzi o sam mecz, w trzeciej minucie na tablicy świetlnej pojawiło się 1:0 za sprawą Mbappe. Rezultat zmienił się w 17. minucie, kiedy to Falcao wykorzystał centrę Thomasa Lemara, posyłając piłkę do siatki uderzeniem głową. Piłkarze Monako podwyższając prowadzenie ustawili sobie mecz. 
W 48. minucie goście strzelili bramkę kontaktową. Wprowadzony na boisko jeszcze w pierwszej połowie Ousmane Dembele przeprowadził efektowny rajd prawą stroną boiska, a Marco Reus wykorzystał jego podanie i z około 10 metrów skierował piłkę do bramki. Z kolei do utraty trzeciego gola przyczynił się Łukasz Piszczek. Jego podanie przejął Lemar i posłał piłkę do wprowadzonego chwilę wcześniej Valerego Germaina, który z zimną krwią wykończył sytuację. Tym samym wybił z głowy marzenia o półfinale graczom BVB. Znakomite zawody po raz kolejny rozegrał Kylian Mbappe (na zdjęciu poniżej).

Wynik 3:1 nie pozostawił złudzeń. Drużyna z Księstwa to rewelacja bieżących rozgrywek. Jakiś czas temu, pisząc artykuł o Bernardo Silvie, wspomniałem najlepszą edycję w wykonaniu Monako w historii. W sezonie 2003/2004 znaleźli się w finale Champions League, przegrywając w ostatecznym rozrachunku z FC Porto 0:3. Teraz są o jeden krok od tej samej fazy.
W piątek 21 kwietnia wylosowano pary półfinałowe. Wiadomo już, że Real Madryt trafił na Atletico, natomiast AS Monaco zmierzy się z Juventusem Turyn. Czekają nas zażarte walki na noże. Możemy być pewni, że w tych starciach nikt nie odstawi nogi, a jakość spotkań powinna spełnić nasze wygórowane oczekiwania.

15 kwietnia 2017

Liga Mistrzów- podsumowanie pierwszych spotkań ćwierćfinałowych



Gdy w ostatnich dniach ujrzymy słowo Borussia, kojarzy nam się ono z zamachem terrorystycznym. Drużynę, która jechała autokarem na mecz spotkało nieszczęście. W drodze na stadion nastąpiła eksplozja trzech bomb, które uszkodziły dwie opancerzone szyby. Materiały znajdujące się w żywopłocie prawdopodobnie ukryli islamscy zamachowcy. Nikomu nic poważniejszego się nie stało. Jedyny który ucierpiał, a więc Marc Bartra, trafił do szpitala z urazem ręki. Do wyjęcia odłamków szkła konieczna była operacja. Zabieg zakończył się sukcesem, Hiszpana czeka teraz miesiąc przerwy w grze. Takie dramatyczne wydarzenia powodują u nas wyrazy współczucia.
Mecz Borussia Dortmund - Monaco w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów odbył się następnego dnia. Pierwsze starcie zakończyło się klapą dla BVB- 0:2 do przerwy i ani jednego celnego uderzenia na bramkę gości. W 16. minucie Sokratis sfaulował w polu karnym Kyliana Mbappe, nie pozostawiając sędziemu innego wyjścia niż wskazanie na jedenasty metr. Jednakże z wapna pomylił się Fabinho. Po chwili Monaco postawiło na swoim, a konkretniej zrobił to aktywny Mbappe. W 35. minucie Sven Bender zaskoczył własnego bramkarza i koszmar żółto- czarnych trwał. Kryzys przerwał Ousmane Dembele dwanaście minut po przerwie, zdobywając kontaktową bramkę. W 79. minucie ponownie trafił Mbappe, wykorzystując fatalny błąd w obronie Łukasza Piszczka. Ostatnie słowo należało do Shinjiego Kagawy, który dał nadzieję gospodarzom na korzystny rezultat w przyszłym tygodniu.
Podsumowując błysk gwiazdy wieczoru, a więc Kyliana Mbappe, tego dnia był po prostu bezlitosny. Niebawem walkę o niego stoczą największe europejskie kluby.
Wracając do spotkania, jak przyznał Kamil Glik, widział po Łukaszu Piszczku brak ochoty do gry, co nie może nas dziwić. Po przegranym meczu 2:3, menadżer gospodarzy Thomas Tuchel wypowiedział się na konferencji prasowej o sytuacji jaka zastała jego ekipę. Miał on również pretensje do władz UEFY o rozegranie spotkania dzień po eksplozji materiałów wybuchowych na trasie jaką jego drużyna musiała pokonać na Signal Iduna Park. Według mnie pretensje były w pełni uzasadnione.
Nach dem Spiel, ist vor dem Spiel (koniec jednego meczu jest zarazem początkiem następnego) - mawiał niegdyś Sepp Herberger, legendarny trener mistrzów świata z 1954 roku. Niemcy niespodziewanie triumfowali wtedy 3:2 nad złotą jedenastką Węgrów. Słynął on z powiedzonek w stylu Kazimierza Górskiego. Myślę, że powyższy cytat odzwierciedla w jaki sposób zawodnicy z Westfalii powinni podejść do starcia rewanżowego. Najważniejsze aby wyczyścili głowy i w pełni skupieni wyłącznie na futbolu rozegrali popisowe dziewięćdziesiąt minut na Stade Louis II.

Tego samego dnia, w którym do rywalizacji mieli przystąpić podopieczni Tuchela oraz Leonardo Jardima, w szranki stanęły ekipy Juventusu i Barcelony. Wydawało się, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Nic bardziej mylnego. Dwa gole Dybali przesądziły o wygranej turyńczyków 3:0. Bramka Giorgio Chielliniego w drugiej połowie stanowiła dla Blaugrany gwóźdź do trumny. W poprzedniej rundzie Barca przegrała w Paryżu 0:4, a mimo to odrobiła straty pokonując PSG 6:1 u siebie. Wtedy na udaną remontadę dawałem jakieś siedem procent szans, teraz daję dziesięć. Niby niewiele więcej, ale szanse mimo wszystko są znikome. Obrona Juve słynie z twardej gry i moim zdaniem to najlepsza defensywa w Europie.

Kolejną skałę w obronie tworzy blok defensywny Atletico Madryt. To doprawdy fenomen jakich wielkich bramkarzy potrafi wykreować ten hiszpański klub. Począwszy od Davida de Gei, przez Thibaulta Courtoisa, a skończywszy na Janie Oblaku. Między innymi dzięki wychowywaniu świetnych golkiperów, którzy ratują zespół w opresji, dokonał się niesamowity postęp Atletico na przestrzeni ostatnich pięciu lat. To przecież czwarty rok z rzędu kiedy Los Colchoneros meldują się w ćwierćfinale Champions League. Jak wiemy w 2014 oraz 2016 roku ulegli w finale Realowi Madryt w dramatycznych okolicznościach. Tym razem w fazie pucharowej trafili na sensacyjnego mistrza Anglii, Leicester City. Hiszpanom udało się wypracować zaliczkę przed rewanżem na King Power Stadium. Gol Antoine'a Griezmanna z rzutu karnego pozwala z nadzieją jechać na terytorium Lisów, które zapewne będą dążyły do odrobienia strat. W tej parze naprawdę jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte.

Natomiast jeśli chodzi o ostatnią już parę Bayern Monachium - Real Madryt, to Królewscy mogą czuć się półfinalistami w siedemdziesięciu procentach. Bawarczycy bez Roberta Lewandowskiego nie byli w stanie nic wskórać. Świadczy o tym niewykorzystany rzut karny Arturo Vidala pod koniec pierwszej połowy. Przy stanie 1:0 dla gospodarzy, Chilijczyk chybił z jedenastki i to się zemściło. Dodatkowo za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Javi Martinez. Dwa trafienia Cristiano Ronaldo wybitnie pomogły Realowi osiągnąć cenny wynik 2:1. Jest on pierwszym zawodnikiem w historii, który osiągnął sto goli w rozgrywkach UEFA. Jednak w bieżącej edycji były to jego trafienia dopiero numer trzy i cztery. Przewodzący w tej klasyfikacji Leo Messi ma ich na koncie jedenaście.



Do bramki Bayernu po kontuzji wrócił Manuel Neuer i tradycyjnie zaprezentował wysoki poziom. Niestety Lewandowski oraz Mats Hummels nie odzyskali sprawności, w związku z czym lekarze nie dali zielonego światła na ich występ. Nie wiadomo też czy nie będą wykluczeni z rewanżowej potyczki na Santiago Bernabeu. Przypomnę, że kapitan reprezentacji Polski w miniony weekend nieszczęśliwie upadł na bark w prestiżowym spotkaniu z Borussią Dortmund. Monachijczycy pewnie ograli rywali 4:1, a Robert popisał się kapitalnym strzałem z rzutu wolnego. Później jako sam poszkodowany wykorzystał jedenastkę i zgłosił niedyspozycję Carlo Ancelottiemu, który dokonał zmiany. Lewy w tą sobotę i tak nie mógłby zagrać na wyjeździe z Bayerem Leverkusen, ponieważ pauzuje za uzbieranie pięciu żółtych kartoników. Jednakże w piątek trenował indywidualnie na boisku i zrobił kolejny krok w kierunku odzyskania formy. Ryzyko zbyt szybkiego powrotu i pogłębienia się urazu jest zbyt duże, ale kto nie ryzykuje ten szampana nie pije... Zwłaszcza jeśli gra toczy się o taką stawkę.

26 marca 2017

Czy uda nam się powiększyć przewagę w tabeli?



Już dziś czeka nas starcie z Czarnogórą w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata. Na gorącym terenie w Podgoricy zmierzymy się z gospodarzami, którzy dotychczas w czterech spotkaniach zgromadzili siedem punktów, o trzy mniej niż Polacy. To właśnie oni otwierają grupę pościgową za biało-czerwonymi. W równoległym pojedynku Rumunia podejmie w Bukareszcie Danię. Ten mecz również będzie interesujący dla nas, jednak nie powinniśmy spoglądać na innych tylko skupić się na swoim zadaniu. Wygrana przybliżyłaby nas do wyjazdu na przyszłoroczny turniej, który odbędzie się w Rosji. Nie ukrywajmy, obowiązkiem jest przywiezienie stamtąd kompletu punktów. Ja jednak wolę być mile zaskoczony niż rozczarowany, dlatego typuję rezultat 1:1. 
Warto zaznaczyć, że dotychczas dwukrotnie graliśmy z Czarnogórcami i oba mecze zakończyły się wynikiem remisowym. Za kadencji trenera Waldemara Fornalika wyglądało to następująco- 2:2 w Podgoricy po bramkach Kuby Błaszczykowskiego z karnego i Adriana Mierzejewskiego oraz 1:1 w Warszawie po golu Roberta Lewandowskiego. Historia daje do zrozumienia, że nie były to jednostronne pojedynki, lecz wyrównane. Polska stworzyła sobie wtedy więcej sytuacji, ale nie miało to żadnego przełożenia na zwycięstwa. Dla przypomnienia podsyłam skrót do spotkania na Stadionie Narodowym.
https://www.youtube.com/watch?v=SzPGYhSbIu0

Co mi zapadło w pamięć? Na pewno przełamanie Lewego, który wyraźnym gestem uciszał krytykujących go dziennikarzy, a także słusznie nieuznany gol w 94. minucie, po którym cały obiekt eksplodował z euforii. Jednakże sędzia Björn Kuipers nie wybronił się, ponieważ wcześniej nie dostrzegł ewidentnego przewinienia w polu karnym na Waldemarze Sobocie.
Dzisiejszego wieczoru czeka nas niewątpliwie wiele emocji. Mam nadzieję, że pozytywnych, tak jak było to w listopadzie, gdy ograliśmy Rumunów 3:0. Kontrolowaliśmy przebieg boiskowych zdarzeń i zasłużenie zeszliśmy z murawy jako lepsza ekipa. Głęboko wierzę w powtórkę z rozrywki, ale jestem też realistą. Nikt nam trzech oczek nie podaruje, wyszarpmy je sobie sami!
Poniżej skład, który według mnie zacznie spotkanie od początku:
Fabiański- Piszczek, Pazdan, Glik, Jędrzejczyk- Mączyński, Linetty, Zieliński, Błaszczykowski, Grosicki- Lewandowski


02 lutego 2017

,,Lampard wiesza buty na kołku"



Frank Lampard kończy z graniem w piłkę na zawodowym poziomie. Słynny angielski pomocnik ogłosił zakończenie swojej piłkarskiej kariery. Decyzję obwieścił za pomocą emocjonującego wpisu na Instagramie. 

"Po 21 niesamowitych latach, zdecydowałem, że teraz jest właściwy moment na zakończenie zawodowej kariery. Pomimo tego, że w ostatnim czasie otrzymywałem wiele świetnych ofert gry w kraju i poza granicami, czuję, że mając 38 lat powinienem rozpocząć nowy rozdział w życiu. Jestem ogromnie dumny z wszystkich trofeów, które wygrałem, z reprezentowania mojego kraju ponad 100 razy i strzelenia ponad 300 goli w karierze" - napisał Lampard, po czym przeszedł do podziękowań dla bliskich i znajomych. 


Zawodnik urodzony w Romford jest najlepszym strzelcem Chelsea w historii. Przygodę z piłką rozpoczął w West Hamie, skąd trafił do rywala zza miedzy za 11 milionów funtów. W Chelsea pierwsze poważne trofeum zdobył w 2005 roku, kiedy to pod wodzą Jose Mourinho The Blues siegnęli po mistrzostwo Anglii, a także po Puchar Ligi. Kolejny sezon ligowy również zakończyli na pierwszym miejscu. W 2008 roku Frank wystąpił w swoim pierwszym finale Ligi Mistrzów, strzelając bramkę w przegranym po rzutach karnych starciu z Manchesterem United. W sezonie 2009/10 ponownie sięgnął po dublet. W 2012 roku dopiął swego i zwyciężył w Lidze Mistrzów, po emocjonującym pojedynku z Bayernem na Allianz Arenie. W następnym roku wygrał Ligę Europy.
Sezon 2014-15 spędził w Manchesterze City i nawet strzelił gola swojemu byłemu zespołowi. Ostatnim przystankiem w jego karierze był New York City. W reprezentacji wystąpił 106 razy i zanotował dla niej 29 trafień. W drużynie narodowej debiutował w 1999 roku i zagrał z nią na Euro 2004, Mistrzostwach Świata 2006, 2010 oraz 2014.

Rekordy


  1. Lampard był rekordzistą w Anglii pod względem serii nieprzerwanie rozgrywanych meczów w Premier League, rozpoczynającą się 13 października 2001, a kończącą 26 listopada 2005 i wynoszącą 164 gry. Ten wynik prawie dwukrotnie (310 spotkań) poprawił Brad Friedel w latach 2003–2012. Frank pobił wcześniejszy rekord 159 występów z rzędu wyśrubowany przez Davida Jamesa. 
  2. 16 goli Lamparda w sezonie 2005/2006 było rekordem w Anglii w klasyfikacji bramek zdobytych przez pomocników. W sezonie 2009/2010 pobił swoje osiągnięcie, trafiając do siatki aż 22 razy. 
  3. 18 stycznia 2009 roku pomocnik rozegrał spotkanie nr 400 w barwach The Blues
  4. Jako jedyny zawodnik w historii Premier League zdobywał co najmniej 10 bramek w dziesięciu kolejnych sezonach. 
  5. 17 marca 2013 zaliczył dwusetne trafienie dla The Blues, w wygranym 2:0 meczu z West Ham United. Dwa miesiące później, strzelając dwa gole w meczu z Aston Villą, pobił rekord zdobytych bramek dla Chelsea, należący do Bobby'ego Tamblinga. Lampard trafił 211 razy dla The Blues, co stawia go na pierwszej pozycji w klasyfikacji najlepszych goleadorów klubu oraz sprawia, że jest najskuteczniejszym pomocnikiem Chelsea w historii. Jest też czwartym strzelcem w historii Barclays Premier League - wyprzedzają go tylko Alan Shearer, Andrew Cole i Wayne Rooney.

Sukcesy

Klubowe: 
  • Puchar Intertoto: 1999
  • Zwycięstwo
    • Premier League: 2004/2005, 2005/2006, 2009/2010
    • Puchar Anglii: 2006/2007, 2008/2009, 2009/2010, 2011/2012
    • Puchar Ligi: 2004/2005, 2006/2007
    • Tarcza Wspólnoty: 2005, 2009
    • Liga Mistrzów: 2012
    • Liga Europy UEFA: 2013

    Drugie miejsce/Finalista
    • Premier League: 2003/2004, 2006/2007, 2007/2008
    • Puchar Anglii: 2001/2002, 2006/2007, 2008/2009, 2009/2010, 2011/2012
    • Puchar Ligi: 2004/2005, 2006/2007
    • Tarcza Wspólnoty: 2006, 2007, 2010
    • Liga Mistrzów: 2007/2008   
    • Indywidualne: 
    • Drużyna roku PFA: 2004, 2005, 2006
    • Piłkarz roku Chelsea: 2004, 2005, 2009
    • Piłkarz roku FWA: 2005
    • Piłkarz roku PFA według kibiców: 2005
    • Piłkarz roku w Premier League: 2005
    • Jedenastka roku FIFPro: 2005
    • Jedenastka roku ESM: 2004/2005, 2005/2006, 2009/2010
    • Piłkarz Roku FIFA: drugie miejsce 2005
    • Złota Piłka: drugie miejsce 2005
    • Piłkarz roku w Anglii: 2004, 2005
    • Najlepszy pomocnik sezonu UEFA: 2007/2008
    • Zawodnik dekady w Premier League (2000-2009)
    • Piłkarz miesiąca w Premier League: wrzesień 2003, kwiecień 2005, październik 2005, październik 2008