19 stycznia 2016

,,Historie (nie)zapomnianych klubów - wielkie Deportivo"



La Coruńa, miasto w północno- zachodniej Hiszpanii. Zamieszkuje w nim około 250 tys. osób. Pierwsze ślady osadnictwa w rejonie pochodzą z czasów przed rzymskich i umiejscowione są przy ulicach de Coruña i de Ferrol. Wojska Juliusza Cezara dotarły tu około 62 r. p.n.e. i nazwały osadę Brigantium. Rozkwit miasta nastąpił w II wieku, kiedy została zbudowana latarnia morska zwana Wieżą Herkulesa. Jest to najstarsza działająca latarnia morska na świecie. Poza tym to duży port handlowy i rybacki.
W 1906 roku oficjalnie założone zostało Deportivo de la Sala Calvet. Pierwszym prezydentem był Luis Cornide. Dwa i pół roku później król Hiszpanii- Alfonso XIII przyznał klubowi status "królewski" i sam został jego honorowym prezydentem. Od tego momentu klub nazywa się Real Club Deportivo de La Coruńa.
W sezonie 1940/1941 biało-niebiescy po raz pierwszy awansowali do Primera Division. Stało się tak po pokonaniu Murcii 2:1, a każdy z graczy dostał za to 2000 peset (20 euro). W 1945 r. drużyna spadła do drugiej ligi, ale już po pięciu latach uzyskała wicemistrzostwo kraju. W finale Deportivo przegrało z zespołem Atletico Madryt. Klub znajdował się w kiepskiej kondycji finansowej, wskutek czego nie było mowy o kolejnych sukcesach. Po spadku do drugiej ligi Depor balansowało między Segunda, a Terceta Division. W 1988 roku prezydentem wybrany został Augusto Cesar Lendoiro. Dług sięgał wtedy 4 mln euro. 
Po powrocie do najwyższej dywizji nastały lepsze czasy. Stało się tak od sezonu 89/90. W 1992 r. kontrakty z ekipą podpisali Bebeto oraz Mauro Silva. W pierwszym swoim sezonie, brazylijski snajper grając dla Deportivo, odebrał nagrodę Pichichi dla najlepszego strzelca ligi. Wtedy też Depor ulokowało się w La Lidze na trzeciej pozycji. Następne dwa lata to lokata wyżej w ligowej tabeli na finiszu rozgrywek. Po raz pierwszy udało się wygrać Copa del Rey. 10 czerwca 1995 Arsenio Iglesias przestał być trenerem Deportivo. Zastąpił go Walijczyk John Benjamin Toshack. W latach 1996/1997 podpisano 7-letni kontrakt z Canal+. Gwarantowało to 135 mln euro przychodów z transmisji. 
W kolejnym sezonie przybyli Djalminha i Luizao, a odeszli Rivaldo oraz Miroslav Djukić. W 1999 roku prezydent Lendoiro zatrudnił trenera Javiera Iruretę. Był to początek nowej ery w klubie.  Irureta dostał czas na zbudowanie potęgi i stosunkowo szybko mu się to udało. 
Otwarcie millenium to doskonały okres dla zespołu z Galicji. Jedyny czempionat- mistrzostwo Hiszpanii, udało się wywalczyć właśnie wtedy. Przed sezonem za 8,5 mln euro do kadry dokoptowano Roya Makaaya czy też obecnego trenera, a niegdyś prawoskrzydłowego- Victora Sancheza. 21 listopada 1999 r. ekipa z La Corunii wylądowała na szczycie ligowej tabeli. Później nastąpił dołek formy, o czym świadczy osunięcie się w ligowej stawce oraz odpadnięcie w dwumeczu z Arsenalem Londyn w Pucharze UEFA. Jednak 69 punktów i 22 goli Makaaya wystarczyło do upragnionego triumfu w rozgrywkach krajowych. Tytuł przyznano 19 maja 2000 roku, a 200 tysięcy ludzi rozpoczęło fetę na ulicach La Corunii. Co ciekawe, wspomniane 69 oczek nie było najlepszym osiągnięciem Deportivo w Primera Division. W sezonie 1996/1997 uzbierało ich 77, co pozwoliło zająć jedynie trzecią lokatę. Mistrzowski skład to: Songo'o- Romero, Naybet, Donato, Manuel Pablo- 'Turu' Flores, Mauro Silva, Flávio Conceiçao, Víctor Sánchez, Djalminha- Makaay. 
Poniżej zdjęcie historycznego wyczynu w dziejach Deportivo.



Po zdobytym tytule pożegnano się z Flávio Conceiçao i Pedro Pauletą. W ich miejsce kupiono trio z Atletico: bramkarza Jose Francisco Molinę (jemu słynny kołnierz w LM zafundował Marek Citko) , lewego obrońcę Joana Capdevillę (mistrza Europy z 2008 roku, znanego również z występów w Villarreal) oraz człowieka, który jest żywą legendą klubową- Juana Carlosa Valerona (środkowego pomocnika i dyrygenta gry). Bajeczny technik, grający 10-15 lat temu na swoim najwyższym poziomie- jak dla mnie był on połączeniem Iniesty i Pablo Aimara. Przyszli też dwaj napastnicy- Walter Pandiani i Diego Tristan. Okazały się to kapitalne wzmocnienia. Popisowa partia tego duetu rozegrała się w domowym meczu z PSG. Francuzi prowadząc do przerwy na Riazor 3:0, przegrali 3:4, a hat-trickiem mógł się poszczycić Urugwajczyk Pandiani. Deportivo po pokonaniu AC Milan dostało się do ćwierćfinału, ale tam musiało uznać wyższość Leeds. Sezon został zwieńczony wicemistrzostwem. 
Następny rozpoczął się od pozyskania lidera środka pola, Sergio i dwóch graczy na lewą stronę- Hectora oraz Amaviski. W Lidze Mistrzów dwukrotnie udało się ograć Manchester United- 2:1 u siebie i 3:2 na wyjeździe. Dzięki dwóm zwycięstwom i aż czterem remisom, biało-niebiescy wyszli z grupy z pierwszego miejsca. Kolejna faza to dwumecze z Bayerem Leverkusen, Arsenalem i Galatasaray. Znowu 10 punktów, tym razem jednak za Aptekarzami. W ćwierćfinale nastąpił definitywny koniec przygody po wyeliminowaniu przez... MU. 0:2 i 2:3, te wyniki nie pozwoliły Depor przejść dalej i powalczyć o historyczny sukces. A tymczasem w rodzimych zmaganiach, skończyło się znów na drugiej lokacie, za plecami Valencii i wygranym Pucharze Króla, po doskonałym meczu z Królewskimi- 2:1 po golach Sergio i Tristana. Ten drugi to łowca pola karnego co potwierdził jego dorobek bramkowy, który zamknął się na 21. trafieniach i dał mu koronę króla strzelców. 
Realowi nie udało się w 2002 roku ugrać czegoś więcej niż w rywalizacji w Champions League. W kraju zwyciężyli w latach 2001 i 2003, a ich trzykrotny triumf z rzędu przedzieliła ekipa Nietoperzy, z liderem formacji obronnej, Robertem Ayalą czy z piekielnie szybkim Vicente. Dwa finały pod rząd, z Realem Madryt w Paryżu oraz z Bayernem Monachium w Mediolanie, mogą cechować tylko fachowca najwyższej klasy. Uważam je za największy sukces Hectora Cupera w karierze trenerskiej. Argentyńczyk po tych dokonaniach zgasł i nie wiele osób pamięta o jego zasługach dla jakiejkolwiek z prowadzonych przez niego drużyn (chociażby wicemistrzostwo Włoch z Interem). Został on zastąpiony przez Rafę Beniteza, niedawno zwolnionego z funkcji menedżera Realu. Od razu wygrał z Valencią mistrzostwo Hiszpanii i powtórzył to osiągnięcie w sezonie 03/04, kiedy do niego dołożył Puchar UEFA po zwycięskim finale 2:0 z Olympique Marsylia. 
Ale właśnie w lecie 2002 r. Deportivo ograło Nietoperzy w Superpucharze. Na Riazor ściągnięto za łączną sumę 38 mln euro trzech nowych piłkarzy: Jorge Andrade, Roberto Miguela Acunę i Alberta Luque. Z tego sezonu warto zapamiętać hat-trick Roya Makaaya w Monachium oraz... jego odejście do Bawarczyków za 19 mln. 3 miejsce na koniec, półfinał Copa del Rey i przegrana z Mallorcą oraz odpadnięcie w drugiej fazie Champions League. 9 goli Makaaya, oprócz osobistego osiągnięcia, zdało się na nic. Najlepszy pod tym względem Ruud van Nistelrooy miał ich na koncie 12. Pierwszy w grupie znowu United, ach ta ironia losu... Juventus, który zgromadził również 7 punktów (tyle samo miała też Bazylea!), znalazł się w finale, po wiktorii z ekipą Królewskich rundę wcześniej. Z Realem żółtą kartkę dostał Pavel Nedved, przez co nie mógł zagrać w decydującym starciu z Milanem na Old Traffold. Wspaniały pojedynek na karne wygrali Rossoneri, a Paolo Maldini jako kapitan mógł wznieść do góry puchar.
Przyszłoroczna edycja była najlepszym występem Deportivo w historii. W III rundzie kwalifikacji odprawiło z kwitkiem Rosenborg Trondheim, ale męczarnie były okrutne. Bez rozstrzygnięcia w Norwegii i wygrana 1:0 u siebie, ale jak to mówią- sukces rodzi się w bólach. W starciach grupowych komplet zwycięstw na swoim stadionie- 3:0 z AEK-iem Ateny, 1:0 z AS Monaco i 2:0 z PSV Eindhoven. Na wyjazdach powodziło się znacznie gorzej, tylko punkt za remis w Grecji. I to zaważyło o miejscu drugim, za plecami klubu z Księstwa. Brak rozstawienia oznaczał konieczność zmierzenia się z Juventusem. Dwa razy po 1:0 i Depor szykowało się do ćwierćfinału z inną włoską drużyną, Milanem. Pierwsze spotkanie obejrzałem w telewizji i byłem pod wrażeniem zwycięstwa 4:0. To co robili Kaka z Szewczenką wywoływało u mnie ciarki na plecach. To nie był futbol, to był kosmos! A może i Cosmos, biorąc pod uwagę fakt, że piłkę w USA rozpopularyzował inny brazylijczyk, Pele, grający kiedyś w New York Cosmos, a Ricardo Kaka występuje obecnie w Orlando City. 
Rewanż to arcydzieło w wykonaniu gospodarzy, którzy mozolnie odrabiali straty.  Poniżej skrót, który na prawdę polecam zobaczyć. Znakomity mecz, którym będzie można się szczycić latami. Półfinał to niestety druzgocąca porażka z FC Porto- ten jeden krok dzielił Hiszpanów od decydującego starcia z AS Monaco i wzięcia rewanżu za klęskę 3:8 na ich stadionie. Niestety nie dane było im zagrać na Veltins Arena. Bezbramkowy remis na Estadio do Dragao nie był zły, natomiast porażka u siebie 0:1 przekreśliła wszelkie nadzieje. Porto zwyciężyło z Monako 3:0, po golach Carlosa Alberto, Deco i Alejniczewa. Jose Mourinho po zdobyciu Pucharu UEFA i Champions League, objął stery zespołu Chelsea Londyn. Deportivo od tamtej pory zaczęło ostry zjazd w dół. Lokowało się w środku ligowej tabeli aż do sezonu 2010/2011, kiedy to nastąpił spadek do Segunda Division. Po roku tułaczki na zapleczu udało się wrócić na właściwe tory, ale tylko na moment. 19 miejsce było najgorszym w najwyższej klasie rozgrywkowej w tym wieku. Oznaczało kolejną walkę, o grę na Camp Nou z pierwszą kadrą Barcelony czy na Bernabeu z Realem, zamiast z Barcą B czy Castillą. Za pierwszym razem 91 punktów dało pewny awans, tym razem do zajęcia drugiego premiowanego miejsca wystarczyło 69 oczek. 
Przekorny los daje znać o sobie co jakiś czas. Odczuwa to także drużyna Deportivo. Raz na wozie, raz pod wozem. W poprzednich latach byli piłkarze na poziomie, jak chociażby Andres Guardado, Luis Filipe Kasmirski, czy teraz Lucas Perez, ale takiego kolektywu jaki tworzył cały zespół Deportivo 10- 15 lat temu, próżno szukać. Trzeba liczyć na zdolną młodzież oraz na politykę, która zakłada duży zarobek na najbardziej utalentowanych wychowankach. Ten sposób to okazja na redukcję zadłużenia, a w Hiszpanii jest to zaraza na wielką skalę.
Na tym kończę swoją opowieść o pięknych czasach dla Deportivo La Coruña. Dziękuję wszystkim czytelnikom za odwiedzanie mojej strony i za cierpliwość w stosunku do młodzieńca, który stara się rozwijać swoją życiową pasję.

Filmik pokazujący próbkę możliwości ikony Depor- Juana Carlosa Valerona.
https://www.youtube.com/watch?v=4jT-_xAatFo 

Jeden z najlepszych meczów Deportivo w historii- sezon 2003/2004 i rewanżowe spotkanie ćwierćfinałowe w Lidze Mistrzów z Milanem na Estadio Riazor. Pierwszy mecz na San Siro zakończony zwycięstwem Rossonerich 4:1, ten drugi miał być tylko formalnością...
https://www.youtube.com/watch?v=KPGzaS9lvUA

07 stycznia 2016

,,Niespełnione talenty- Freddy Adu, czyli jak rozmienić talent na drobne"

Za oknem śnieg, nie widziany już od prawie miesiąca oraz Święto Trzech Króli. W domu fotel, komputer i ciepła herbata, a pod lupę dzisiaj trafia jedno z najbardziej rozpoznawalnych nazwisk Football Managera. Poznajcie lub przypomnijcie sobie o Freddym Adu. Jako 14-letni chłopak był nazywany 'nowym Pele'.



Urodził się 2 czerwca 1989 roku w Temie, jako Fredua Koranteng Adu. Również wychowywał się w tym mieście położonym na południu Ghany. Gdy miał 8 lat, jego matka dostała zieloną kartę i wraz z rodziną przeniosła się do Rockville. W 2003 roku zostali obywatelami Stanów Zjednoczonych. Właśnie tam Adu uczęszczał do prywatnych szkół, a także grywał w młodzieżowych drużynach piłkarskich. Podczas jednego z turniejów U-14, na którym wybrano go MVP, wypatrzyli go skauci Juventusu i Lazio. W wieku 14 lat został wybrany w drafcie MLS przez ekipę D.C. United.
Pierwsze kroki w Major League Soccer postawił 3 kwietnia 2004 roku, stając się najmłodszym zawodnikiem w historii amerykańskiego sportu. Dwa tygodnie później strzelił swoją pierwszą bramkę w lidze. Wraz z zespołem D.C. United, trenowanym przez Piotra Nowaka, zdobył Puchar MLS. Zaliczył również świetne występy w młodzieżówce, czym zwrócił na siebie uwagę Manchesteru United czy Interu Mediolan. W 2006 roku zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Jego dorobek w kadrze zamknął się na 17-stu meczach, w których uzyskał 2 gole. Ostatni mecz w zespole narodowym rozegrał podczas Gold Cup 9 lipca 2009 z Hondurasem.
Następnie zaczął tułaczkę po świecie. Trafił do Salt Lake City, po czym jedyny raz w jego karierze, ktoś odważył się wyłożyć za niego gotówkę. Po przyjściu za 1,5 mln euro do Benfiki i spędzonym sezonie, został wypożyczony do AS Monaco także na rok. W ostatnich dniach letniego okna transferowego w 2009 roku, oddano go na 4 miesiące do pobliskiego Belenenses. Cały 2010 r. to epizod w Arisie Saloniki, a 6 miesięcy kolejnego- w tureckim Rizesporze. Do czerwca 2011 r. Benfika miała cierpliwość do faceta, jednakże wreszcie musiała się ona skończyć. Nieoszlifowany diament, nie robiący postępów na miarę możliwości, oddała za darmo Philadelphii Union. 24 marca 2013 r. trafił na kolejne wypożyczenie, tym razem do Bahii, ale 8 listopada z powrotem wrócił do USA. Po nieco ponad dwóch tygodniach, gdzie trenował w szeregach drużyny z Filadelfii, pożegnano się z nim bez żalu. Dopiero 25 lipca 2014 roku podpisał następny kontrakt. Jednak Freddy, który nigdzie nie spełnił należytych oczekiwań, strasznie się zniżył i być może niebawem zobaczymy go w polskiej Ekstraklasie. Jeszcze 1,5 roku temu wybrał serbską Jagodinę, by na Nowy Rok (2015) dostać newsa o rozstaniu. Pod koniec marca powiało go... do Finlandii, a konkretnie do zespołu KuPS z Kuopio. Nie wiem czy ma on pojęcie o skokach narciarskich, ale sezon dla skoczków dobiegł już końca tydzień wcześniej. Konkurs w Kuopio, który miał się odbyć 10 marca, odwołano z powodu niekorzystnej pogody i przeniesiono niewiele dalej, do Puijo. Ani nie spotkał Stocha ani nie odbudował formy, ponieważ w połowie lipca zakotwiczył w Tampa Bay Rowdies. Klub mało znany, ale jaka to ulga, że na ten moment to jego ostatni zespół!
Przykro patrzeć na to jak potoczyła się kariera 26-latka. Miał on przysłowiowe papiery na grę, ale chyba nie do końca poukładaną głowę, zapewne trafił też na nieodpowiednich ludzi. W piłce zdarzają się takie przypadki. Czy ktoś pamięta jeszcze o gwiazdkach Championship Managera, To Madeirze czy Maximie Tsigalko? Nawet Miles Jacobson, dający nastolatkowi potencjał w grze wynoszący -9, nic nie poradzi, gdy młokos trwoni talent, pieniądze, a po pięknej rubryce w Fmie pozostają tylko wspomnienia...