15 lipca 2016

Podsumowanie Euro 2016

Mamy lidera w osobie Edera

Za nami koniec francuskiej imprezy. Była ona nietypowa, ale co najważniejsze bezpieczna. Impreza sprzed czterech lat odbywająca się w Polsce i na Ukrainie to organizacyjnie absolutny top i Francuzom nie udało się tego osiągnięcia pobić.
Nieoczekiwaną postacią pierwszoplanową finału został Eder. Fernando Santos wprowadził go na plac w miejsce Renato Sanchesa i ta decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę. W dogrywce to właśnie on strzelił decydującą bramkę na wagę triumfu w Mistrzostwach Europy! Ponad 75 tysięcy widzów było świadkami dramatu Cristiano Ronaldo. Mimo, że nie rozgrywał porywającego turnieju to w każdej chwili widać było kto w tym wozie pociąga za lejce. Wszystko co złe rozpoczęło się od niewinnego wejścia Dimitriego Payeta. Już wiadomo, że Portugalczyk ma pauzować około dwóch miesięcy, stwierdzono u niego uszkodzenie więzadła pobocznego w lewym kolanie. CR7 próbował kontynuować finałową grę, ale kolano dawało mu się we znaki.  W 25. minucie zmienił go Ricardo Quaresma. Jak się okazało, wyszło to Portugalczykom na dobre, ponieważ potrafili zewrzeć szyki i nie dopuścili do utraty bramki. Świetne zawody rozgrywał Rui Patricio (wg mnie zdecydowanie piłkarz meczu!). Jednak ani w dziesiątej ani też w 66. minucie Griezmann nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza Sportingu Lizbona. Jego pierwsze uderzenie głową fantastycznie wybronił Patricio, a druga próba okazała się minimalnie niecelna. Groźne strzały oddawał też Sissoko, jednak golkiper spisywał się bez zarzutu. W sukurs przyszedł mu też słupek, kiedy to w 92. minucie Andre-Pierre Gignac był o włos od zdobycia gola. Portugalczycy dociągnęli jednak do dogrywki, w której to wysłali pierwsze tak groźne ostrzeżenie dla Hugo Llorisa. Piękne uderzenie z rzutu wolnego zatrzymało się jednak na poprzeczce.
Wprowadzony w 79. minucie Eder dał dobrą zmianę. Potrafił się zastawić i utrzymać przy piłce, czego owocem był strzelony gol. Od 109. minuty Francuzi wiedzieli, że tytuł ucieka nieubłaganie. I tak się stało - podzielili los Portugalii gospodarza Euro 2004, która przegrała w finałowym starciu z Grecją. Przerwana została passa meczów bez porażki na turniejach rangi mistrzowskiej rozgrywanych w kraju nad Sekwaną. Po półfinałowym zwycięstwie z Niemcami stanęło na osiemnastu spotkaniach. Seria została zapoczątkowana na ME w 1984 roku, kiedy to Michel Platini uzbierał w dorobku rekordowe dziewięć bramek. W mundialu w 1998 roku Trójkolorowi również przeszli jak burza i nie poznali goryczy porażki. Dopiero za trzecim razem, po decydującym starciu na Saint-Denis z ekipą Portugalii, Paryż utonął we łzach.

Jedenastka turnieju

Neuer - Glik, Bonucci, Boateng - Błaszczykowski, Krychowiak, Ramsey, Sanches, Payet - Griezmann, Bale
Neuer poza wpadką w półfinałowym starciu był praktycznie bezbłędny. Patricio poza finałem miewał przebłyski, ale postanowiłem rozpatrywać bramkarzy pod kątem puszczonych goli. Stąd w pierwszym rzędzie stawiam Neuera i Buffona, a dopiero za nimi Patricio, Fabiańskiego i Llorisa. Każdy wie, że to klasowi golkiperzy, a o ich miejscach decydowały detale, a więc Niemiec dalej na topie.
Z obrońców można wyróżnić najlepsze duety mistrzostw, czyli Hummels - Boateng, Pazdan - Glik oraz Chiellini - Bonucci. Aby nagrodzić każdy z tych bloków, znalazłem miejsce dla jednego defensora spośród tych trzech reprezentacji. W mojej ocenie najlepszymi bocznymi byli Giaccherini i Piszczek.
Czas na pomoc, czyli najtrudniejszy wybór. W swojej pierwszej wersji wybrałem Piszczka zamiast Kuby, a więc także inne ustawienie. Postanowiłem przejść na 3-5-2, aby docenić Błaszczykowskiego. Piszczu był bardzo dobry, ale Kuba asekurował świetnie, do tego bronią go liczby, więc mam nadzieję, że zrozumiecie mój wybór. To samo tyczy się reprezentacji, które zaszły dalej od Polski. Powiedzcie, czy rywale Francuzów do półfinału byli strasznie wymagający? Albo czy triumfatorzy Euro czyli Portugalczycy, mieli w swoim zespole jakąś jasną postać przez calutki turniej, oprócz nastoletniego Sanchesa? Wydaje mi się, a właściwie jestem pewny, że nie! Poza jednorazowymi występami jak Ronaldo z Węgrami (dla niego pikuś!) czy Patricio z Francją (fakt, że w finale więc szacun). Docenić można Kroosa, Hamsika, Nainggolana, Naniego oraz Hazarda.
Atak to duet Bale - Griezmann, chociaż obaj są chyba bardziej przywiązani do skrzydeł. Jednakże utwierdzili nas w przekonaniu, że potrafią być liderami swoich nacji. Tu raczej nie ma nad czym dyskutować, mają za sobą fenomenalny turniej.
Kto najbardziej rozczarował? Proponuję następujące zestawienie: Hart - Dragović, Ramos, Cana - Sterling, Muller, Turan, Jarmołenko - Kane, Ibrahimović, Lewandowski
Sądzę, że każdy z powyższych zawodników miał wyższe ambicje co do swojej indywidualnej postawy, ale żeby nie było - większość z nich odbuduje się po nieudanych mistrzostwach i znowu zacznie błyszczeć formą w klubie. Jestem o tym święcie przekonany.
Poniżej skróty wszystkich bramek Euro 2016 z polskim komentarzem.

Niespodzianki

Największa to oczywiście Islandia. Chyba nikt się nie spodziewał, że są w stanie dojść aż do ćwierćfinału. Grupowi rywale, czyli Austriacy i Węgrzy byli w ich zasięgu, ale pokonanie Anglii przez kraj położony jeszcze bardziej na północ to już nie lada sensacja. Mówimy o występie na wielkim turnieju, na którym Islandczycy debiutowali. Już w fazie eliminacji okazali się być groźni nawet dla Holendrów, teraz ich postawa przerosła najśmielsze oczekiwania. Lars Lagerbäck zbudował silną ekipą w oparciu o Arona Gunnarssona i Gylfiego Sigurdssona. Wraz z graczami pokroju Birkira Bjarnasona czy Kolbeinna Sigthorssona powstał kolektyw. Francja pokazała swoją siłę wygrywając 5:2, jednak Euro w wykonaniu Islandii na zawsze zapadnie w mojej pamięci.
Druga w kolejności jest Walia, a znakomicie zagrała dwójka Aaron Ramsey - Gareth Bale. W obronie dzielił i rządził kapitan Swansea, Ashley Williams. Warto zauważyć, że był to udany turniej dla zawodników tego klubu - Fabiańskiego, Williamsa oraz Sigurdssona. Do tego obecny gracz Lille, Eder do niedawna również terminował w walijskim zespole. Szkoleniowiec Chris Coleman niewątpliwie zwrócił na siebie uwagę drużyn z Premier League. Pięknie wyeksponował zalety swojej ekipy, a ukrył wady. To samo uczynił Antonio Conte z reprezentacją Włoch. Walia uległa 0:2 Portugalii w półfinale, ale kibice witali ich w kraju jak bohaterów. Podobnie było też w przypadku Islandczyków.
Dwie drużyny ze wschodu, czyli Rosja, a także Ukraina chciałyby jak najszybciej zapomnieć o minionych rozgrywkach, które wyłaniają najlepszą ekipę na Starym Kontynencie co cztery lata. Dramatycznie słaba postawa nie mogła uciszyć konfliktów, które wyszły na jaw już przed samym turniejem. A już w trakcie niego okazało się, że w szatni Ukraińców znaleziono nie tylko puszki po piwach, ale również strzykawki. Bez komentarza.
Z reprezentacją Rosji nie jest najlepiej. Mundial w ich państwie zaczyna się już za dwa lata, a ci nie mają drużyny. Gdyby jeszcze było mało, to na dodatek głośno jest o aferach związanych z braniem dopingu przez lekkoatletów. Pewne jest też, że na Igrzyskach w Rio nie zobaczymy Marii Szarapowej.

Postawa Polaków

Natomiast wracając do spraw czysto piłkarskich, czas napisać kilka słów o postawie Polaków. Podczas meczów mogliśmy czuć autentyczną dumę. Jako jedyna nacja ani przez minutę (!) nie musieliśmy odrabiać strat. Niebywałe co z tą kadrą uczynił Adam Nawałka. Naprawdę zabrakło niewiele, abyśmy doświadczyli batalii o finał Polska - Walia. Jeden karny, który przesądził o wszystkim... Ale Kuba Błaszczykowski sam zdaje sobie sprawę z tego, że taka bywa piłka. Cieszmy się z tego gdzie zaszliśmy, bo gdyby nie jego trafienia to zapewne ćwierćfinał stanowiłby niespełnione marzenie. Nawet Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik nie udźwignęli ciężaru zdobywania bramek spoczywającego na ich barkach. Sam Milik, jak każdy widział, powinien z tych zmarnowanych sytuacji uzbierać z 5 trafień. To na pewno nie była ta forma, której oczekiwali kibice. Łącznie dwa gole w ich dokonaniu, wrażenia na nikim na pewno to nie zrobiło. Pochwały należą się wszystkim defensorom (Jędza, Pazdan, Glik, Piszczek). Straciliśmy tylko dwa gole, najmniej spośród uczestników Euro.
Na koniec o Łukaszu Fabiańskim. Mecz ze Szwajcarią to jeden z dwóch wspaniałych popisów bramkarzy na tych mistrzostwach. Drugie tak wyjątkowo dobre zawody (spektakularne!) rozegrał tylko Rui Patricio w finale. Wiem co mówię, ponieważ sam patrzę z perspektywy golkipera, który ma odrobinę pojęcia o tym co mówi. Gdyby nie Fabiański nie byłoby ćwierćfinału. Kontuzja Wojtka Szczęsnego odniesiona w starciu z Irlandią Północną otworzyła Łukaszowi furtkę do przeżycia swojej własnej przygody na tym turnieju. Było to niesamowite przeżycie oglądać w dogrywce jak reprezentacyjny bramkarz broni główkę na refleks Derdiyoka. Za to wielki szacun, tak samo jak za obrony strzałów Ricardo Rodrigueza czy Ozila. A o tych karnych lepiej już zapomnieć. Dzięki Łukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz