07 stycznia 2016

,,Niespełnione talenty- Freddy Adu, czyli jak rozmienić talent na drobne"

Za oknem śnieg, nie widziany już od prawie miesiąca oraz Święto Trzech Króli. W domu fotel, komputer i ciepła herbata, a pod lupę dzisiaj trafia jedno z najbardziej rozpoznawalnych nazwisk Football Managera. Poznajcie lub przypomnijcie sobie o Freddym Adu. Jako 14-letni chłopak był nazywany 'nowym Pele'.



Urodził się 2 czerwca 1989 roku w Temie, jako Fredua Koranteng Adu. Również wychowywał się w tym mieście położonym na południu Ghany. Gdy miał 8 lat, jego matka dostała zieloną kartę i wraz z rodziną przeniosła się do Rockville. W 2003 roku zostali obywatelami Stanów Zjednoczonych. Właśnie tam Adu uczęszczał do prywatnych szkół, a także grywał w młodzieżowych drużynach piłkarskich. Podczas jednego z turniejów U-14, na którym wybrano go MVP, wypatrzyli go skauci Juventusu i Lazio. W wieku 14 lat został wybrany w drafcie MLS przez ekipę D.C. United.
Pierwsze kroki w Major League Soccer postawił 3 kwietnia 2004 roku, stając się najmłodszym zawodnikiem w historii amerykańskiego sportu. Dwa tygodnie później strzelił swoją pierwszą bramkę w lidze. Wraz z zespołem D.C. United, trenowanym przez Piotra Nowaka, zdobył Puchar MLS. Zaliczył również świetne występy w młodzieżówce, czym zwrócił na siebie uwagę Manchesteru United czy Interu Mediolan. W 2006 roku zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Jego dorobek w kadrze zamknął się na 17-stu meczach, w których uzyskał 2 gole. Ostatni mecz w zespole narodowym rozegrał podczas Gold Cup 9 lipca 2009 z Hondurasem.
Następnie zaczął tułaczkę po świecie. Trafił do Salt Lake City, po czym jedyny raz w jego karierze, ktoś odważył się wyłożyć za niego gotówkę. Po przyjściu za 1,5 mln euro do Benfiki i spędzonym sezonie, został wypożyczony do AS Monaco także na rok. W ostatnich dniach letniego okna transferowego w 2009 roku, oddano go na 4 miesiące do pobliskiego Belenenses. Cały 2010 r. to epizod w Arisie Saloniki, a 6 miesięcy kolejnego- w tureckim Rizesporze. Do czerwca 2011 r. Benfika miała cierpliwość do faceta, jednakże wreszcie musiała się ona skończyć. Nieoszlifowany diament, nie robiący postępów na miarę możliwości, oddała za darmo Philadelphii Union. 24 marca 2013 r. trafił na kolejne wypożyczenie, tym razem do Bahii, ale 8 listopada z powrotem wrócił do USA. Po nieco ponad dwóch tygodniach, gdzie trenował w szeregach drużyny z Filadelfii, pożegnano się z nim bez żalu. Dopiero 25 lipca 2014 roku podpisał następny kontrakt. Jednak Freddy, który nigdzie nie spełnił należytych oczekiwań, strasznie się zniżył i być może niebawem zobaczymy go w polskiej Ekstraklasie. Jeszcze 1,5 roku temu wybrał serbską Jagodinę, by na Nowy Rok (2015) dostać newsa o rozstaniu. Pod koniec marca powiało go... do Finlandii, a konkretnie do zespołu KuPS z Kuopio. Nie wiem czy ma on pojęcie o skokach narciarskich, ale sezon dla skoczków dobiegł już końca tydzień wcześniej. Konkurs w Kuopio, który miał się odbyć 10 marca, odwołano z powodu niekorzystnej pogody i przeniesiono niewiele dalej, do Puijo. Ani nie spotkał Stocha ani nie odbudował formy, ponieważ w połowie lipca zakotwiczył w Tampa Bay Rowdies. Klub mało znany, ale jaka to ulga, że na ten moment to jego ostatni zespół!
Przykro patrzeć na to jak potoczyła się kariera 26-latka. Miał on przysłowiowe papiery na grę, ale chyba nie do końca poukładaną głowę, zapewne trafił też na nieodpowiednich ludzi. W piłce zdarzają się takie przypadki. Czy ktoś pamięta jeszcze o gwiazdkach Championship Managera, To Madeirze czy Maximie Tsigalko? Nawet Miles Jacobson, dający nastolatkowi potencjał w grze wynoszący -9, nic nie poradzi, gdy młokos trwoni talent, pieniądze, a po pięknej rubryce w Fmie pozostają tylko wspomnienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz